środa, 28 listopada 2012

Grobowa mina

Czasem mam wrażenie, że mój wspólnik mnie nie słucha. Często, mając grobową minę, okazuje się, że słuchał. Nawet potrafi przywołać to co mówiłem do niego miesiąc temu, choć wydawało mi się, że mnie nie słucha. Trzeba się nauczyć ze sobą pracować. Ja się tego uczę i to nie jest proste zadanie.

Już za tydzień pierwsze spotkania z funduszami. Dopieszczamy co się da, uzupełniamy wiedzę, szukamy dziury w całym i ciśniemy programistów. Wiara w nasz pomysł zdaje się przesłaniać nam problemy, którym będziemy musieli stawić czoła.

Ponoć jest tak w byznesie, że jakbyśmy od początku wiedzieli co nas czeka, to nigdy byśmy tego byznesu nawet nie zaczynali. Time to prove it!

wtorek, 27 listopada 2012

Czekanie w startupie

Najtrudniejsze jest czekanie. Na papiery, dokumenty, telefony, decyzje i zlecenia.
Doczekaliśmy się wizytówek :P zazwyczaj to jest pierwsze co się robi. U nas zrobiliśmy je prawie po 3 miesiącach. Ale jest coś fajnego w posiadaniu fajnych wizytówek. Mamy bardzo dobrego grafika więc wykonał świetną robotę. Aż miło będzie wyciągać je na konferencjach i spotkaniach :)

Każdy dzień jest walką z czekaniem. Ktoś ma coś zrobić, bez czego ktoś nie zrobi czegoś... "Taki jest byznes" jakby to powiedziała Anna Heyka. 

piątek, 23 listopada 2012

czwartek, 22 listopada 2012

Jak zarządzać geniuszem?

Mamy w zespole takiego programistę geniusza. Człowiekuuu... koduje jak nikt, zrobi wszystko. 24h/dobę podpięty do kodu! Widzi świat w cyferkach! Wszystko jest możliwe... ale tylko jeśli on uzna to za słuszne.

Jak takim geniuszem zarządzać skoro na jedno jego widzi misie stoi cały projekt?

1. Wyrzucić go! Ale każdy by chciał mieć takiego geniusza w zespole bo zrobi dużo pracy, dużo szybciej niż ktokolwiek inny.
2. Zmotywować go i docenić! Tak ale wtedy wyżej sra niż dupę ma! I projekt stoi jeszcze częściej.
3. Może go opierd*lić? Jutro sprawdzę czy to zadziała... Bo dzisiaj już śpi...

Jakieś propozycje?

Dzień w startupie

Dzisiejszy dzień znowu w papierach. Pisanie, poprawianie, redagowanie, planowanie i najfajniejsze z tego czyli inspirowanie się nawzajem.
Praca ze swoim startupem to marzenie chyba każdego przedsiębiorcy.

Dzisiaj pod prysznicem myślałem tylko o naszym pomyśle. Wczoraj w środku nocy dostałem smsa od mojego współzałożyciela odnośnie jakiegoś jego pomysłu.

Dni strasznie szybko lecą jak się robi to co się kocha.

środa, 21 listopada 2012

Już wiem o co chodziło.

Często się słyszy, że inwestorzy po pierwsze inwestują w człowieka a po drugie w pomysł/projekt. I teraz zauważam dlaczego. Spółki są fajne ale mają tym więcej wad im więcej wad mają ich udziałowcy. A największy problem to komunikacja - brak umiejętności dobrego komunikowania się. 

Załóżmy jeden wspólnik strzelił focha. Przychodzi do pracy, w powietrzy czuć kwaśne stężenie, wita się z Tobą nie patrząc nawet w oczy i przez półtorej godziny się nie odzywa. A ty się nie odzywasz bo nie wiesz o co chodzi. A chodzi o głupotę, którą powiedziałeś na odczepne wczoraj przy piwie - która nie ma żadnego związku z waszym pomysłem/projektem. 

Każdy problem można rozwiązać.

Ale najsmutniejsze jest to, że kłótnie najczęściej są spowodowane tym, że ktoś nie umie powiedzieć co czuje albo czego oczekuje bądź kiedy tego oczekuje. 

Podejrzewam, że inwestorzy równie bardzo jak ja, nienawidzą ludzi, którzy mają ciągle z czymś problemy. 

Cieszę się, że masz pomysł jest tak wspaniały, że wszystkie kłótnie przechodzą w żart, bądź zapomnienie.